ANETTE: ZAMSZOWE BOTKI Z FRĘDZLAMI, BEŻ, BORDO I GRANAT

Długi weekend czas start! Za dnia zamierzam pracować jak mróweczka, wieczorami oddawać się błogiemu lenistwu. Wszystkie dni mam skrupulatnie rozplanowane i (naiwnie :p) liczę, że nic nie zaburzy mi mojej listy "rzeczy do zrobienia". Nie będę zanudzać Was opowieścią o obowiązkach, które pożrą większą część wolnych dni. Wśród rzeczy przyjemnych natomiast mogę wymienić: wstawianie dla Was tego posta i szykowanie kolejnego (w klimacie karnawału i imprezowania), nagrywanie jednego z Waszych ulubionych filmów (nieee... tym razem nie będą to zakupy), spotkanie z najlepszymi przyjaciółmi i wizyta u chrześniaka oraz odwiedziny rodzinki ;) W sobotę przyjeżdża do nas pierwsza "ekipa", w niedzielę druga.

Także będzie się sporo działo - szczególnie w kuchni. Kiedy przychodzą do nas goście nie ma opcji, żebym nie upichciła czegoś dobrego. Uwielbiam, kiedy stół jest pełen jedzenia, a ludzie pałaszują wszystko aż im się uszy trzęsą. I tak sobie myślę, że święta chyba też będą u nas. Już mi ślinka cieknie na myśl o najpyszniejszym na świecie czerwonym barszczu ugotowanym z pieczonych jabłek i buraków. Mmmmm... niebo w gębie ;)

STYLIZACJA

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam połączenie granatu, beżu i burgundu. Te kolory idealnie ze sobą współgrają. Tego typu zestawienia też bardzo lubię. Wygląda to tak, jakbym w pośpiechu narzuciła na siebie to, co miałam pod ręką. Bluza, kardigan, kurtka, szalik - tyle warstw, tyle różnych materiałów i wydawałoby się "gryzących się" długości - a jednak całość prezentuje się spójnie i wcale nie jest nieprzemyślana ;) Ciemnogranatowe jeansy ożywiłam jasnymi zamszowymi botkami. Ostatnio moje zakupy obuwnicze są wyjątkowo trafne i przemyślane... starość czy jaka cholera? ;)

P.S. Gdyby któraś z Was potrzebowała porządnych, skórzanych botków to mam do sprzedania identyczne, nowe, w rozmiarze 39.