Zaclerz. Malutkie miasteczko położone w Czechach, kilka kilometrów od granicy z Polską. Ludzie są tu bardzo mili i bardzo specyficzni. Mają swoje osiedlowe "gospody", w których spotykają się wieczorami na piwie i nie wygląda to bynajmniej tak, jak u nas. Tam idziesz do baru tak, jak stoisz. Nieważne, czy właśnie zszedłeś z pola i jesteś ubebrany w błocie po pachy. Nieważne, co masz na sobie i jaką masz fryzurę. Idziesz, pijesz, rozmawiasz i wychodzisz. Luz, blues i zero komplikacji.
Wszystko jest "spokojnie", "bez problemu", "bez pośpiechu" i jak się komu podoba. Samowolka panuje w różnych dziedzinach życia. Najbardziej zdziwiło nas to, że na zwykłym ogródku działkowym można sobie postawić dom. Żadnej papierologii, zatwierdzeń, kontroli i odbiorów. Tak - dom. Mieszkalny! Nie altankę na narzędzia ogrodowe ;-)
Kolejny wytrzeszcz oczu spowodowały zwyczaje panujące w barze. Z chwilą zamówienia pierwszego piwa, zostaje otwarty Wasz rachunek (chociaż jak zaraz sami zobaczycie rachunek to w tym przypadku bardzo duże słowo). Barmanko-kelnerka w jednej osobie, kładzie na stoliku zwykłą białą kartkę wielkości wizytówki, na której pionowymi kreskami zaznacza ilość wypitych piw. Na koniec liczy kreski i mówi Wam ile macie zapłacić. Co więcej! Jeśli tylko widzi, że piwo w kuflu Wam się skończyło, natychmiast bez pytania przynosi kolejne. Jeśli chcecie zakończyć ucztowanie, musicie dać jej znać przed wypiciem bieżącego piwa. W przeciwnym razie, zanim się obejrzycie, kolejny pełny kufel będzie już stał przed Wami :) Aha... i jeszcze jedno! Dobrze nalane piwo w Czechach musi mieć pianę!
Wszystko jest "spokojnie", "bez problemu", "bez pośpiechu" i jak się komu podoba. Samowolka panuje w różnych dziedzinach życia. Najbardziej zdziwiło nas to, że na zwykłym ogródku działkowym można sobie postawić dom. Żadnej papierologii, zatwierdzeń, kontroli i odbiorów. Tak - dom. Mieszkalny! Nie altankę na narzędzia ogrodowe ;-)
Kolejny wytrzeszcz oczu spowodowały zwyczaje panujące w barze. Z chwilą zamówienia pierwszego piwa, zostaje otwarty Wasz rachunek (chociaż jak zaraz sami zobaczycie rachunek to w tym przypadku bardzo duże słowo). Barmanko-kelnerka w jednej osobie, kładzie na stoliku zwykłą białą kartkę wielkości wizytówki, na której pionowymi kreskami zaznacza ilość wypitych piw. Na koniec liczy kreski i mówi Wam ile macie zapłacić. Co więcej! Jeśli tylko widzi, że piwo w kuflu Wam się skończyło, natychmiast bez pytania przynosi kolejne. Jeśli chcecie zakończyć ucztowanie, musicie dać jej znać przed wypiciem bieżącego piwa. W przeciwnym razie, zanim się obejrzycie, kolejny pełny kufel będzie już stał przed Wami :) Aha... i jeszcze jedno! Dobrze nalane piwo w Czechach musi mieć pianę!
Pierwszy dzień upłynął nam na odwiedzinach u rodziny. Drugiego spacerowaliśmy po miasteczku, łapiąc promienie słoneczne, które mieszały się z tak zimnym górskim powietrzem, że momentami nie obyło się bez kurtki zimowej.


Dzień trzeci i niestety ostatni spędziliśmy w przepięknej Pradze. Warto było jechać te 150 km. Widoki zapierały dech w piersiach. Cztery godziny na przejście wzdłuż Wełtawy, spacer mostem Karola i zobaczenie Starego Miasta to zdecydowanie za mało. Największym utrudnieniem był zakaz parkowania w ścisłym centrum miasta. Parkingów jest tam mnóstwo. Jednak wszystkie oddzielone niebieską linią i oznaczone tabliczką "Reserve". Także sama droga od samochodu zajęła nam bagatela 40 minut - dość szybkim krokiem.
Tłumy turystów, które jakoś dziwnie nikomu nie przeszkadzały, mnóstwo narodowości, jeszcze więcej uśmiechów, pyszny obiad i piękna pogoda. Moje słowa nie są w stanie oddać uroku tego miasta, dlatego bez zbędnego gadania, zostawiam Was ze zdjęciami i filmem.

*****
Zapraszam na krótki filmik. Zabijcie mnie, ale do dziś się zastanawiam, dlaczego ja głupia nie kupiłam płyty tego gościa. Przepiękny głos! Także gdyby ktoś z Was wybierał się do Pragi, niech koniecznie da mi znać ;-)
Włączcie sobie jakość HD :)
piękne widoki !! muszę kiedyś odwiedzić Pragę ;)
OdpowiedzUsuńJeeeny, ja też chcę na taką wyprawę! :D Muszę kiedyś odwiedzić Pragę, a ten facet faktycznie świetnie śpiewa!:)
OdpowiedzUsuńŁaaaa, ale czad! Super! Zazdroszcze wyprawy :)
OdpowiedzUsuńPraga jest pięknym miastem :) W tym roku już jej raczej nie odwiedze bo mam inne plany, ale mam nadzieje ze w przyszlym ja odwiedze :D
OdpowiedzUsuńPraga - uwielbiam :) a i taka goloneczka to bym sobie teraz wszamala :)
OdpowiedzUsuńAle sobie cudowną wycieczkę sprawiłaś :) Myślę, że jeszcze w tym roku uda mi się być w Czechach, Praga ma swój urok. Ale smaka narobiłaś tymi pysznościami :D
OdpowiedzUsuńHaha, okej, jak będę i się na niego natknę :D Też miałam właśnie Eveline taki 'do torebki', nawet chyba 2 opakowania, ale skusiłam się na Affinitone, bo kiedyś miałam podkład i był naprawdę w porządku ;)
UsuńPraga - na mojej liście odwidzin ;)
OdpowiedzUsuńSuper relacja, świetne zdjecia, fantastyczna podróż; )