Z powodu dość długiej nieobecności na blogu, w ramach przeprosin mam dla Was dzisiaj dwie stylizacje, które łączy ta sama baza, a różnią dodatki. Do tego porcja nowinek dotyczących przebiegu najbardziej pechowego remontu w moim życiu.
Tytuł oryginalny: "Good Luck chuck". Spolszczony: "Facet pełen uroku". Jeśli jeszcze nie widzieliście - obejrzyjcie koniecznie. Film nie jest może pierwszej świeżości, ale na prawdę warto. Wprawdzie oglądałam go dosyć dawno, jednak z bardzo prostej przyczyny przypomniał mi się akurat teraz. Śliczna Jessica Alba przytacza w jednej ze scen drugie prawo Murphiego brzmiące: Jeżeli coś może się nie udać, nie uda się na pewno.
Otóż tylu pechowych wydarzeń na raz, jakie miały miejsce podczas trwania remontu, nie miałam okazji doświadczyć nigdy przedtem. Mój mąż stwierdził, że gdyby wierzył w duchy uznałby, że nasz dom jest nawiedzony ;p
Zacznijmy od tego, ze remont miał trwać ok.1-2 tygodni, a ciągnie się od ponad miesiąca i końca nie widać. Prekursorem kataklizmów była glazura do łazienki, która w przeważającej ilości posiadała mocno widoczną wadę fabryczną. Z czym to się wiąże? Pisanie reklamacji, oczekiwanie na dostawę nowych płytek, opóźnienia w pracy glazurnika itp. Następnie popis umiejętności dał hydraulik, który przesunął kilka rurek i nie był łaskaw poczekać, aż pójdę po aparat i zrobię zdjęcie. A była to rzecz niezwykle istotna. Dlaczego? O tym za chwilę. Na razie rurki... po dwóch dniach woda zaczęła ciec po ścianie w związku z czym trzeba było skuwać nową, dopiero co położoną płytkę, wzywać "pana fachowca" z powrotem, żeby naprawił, co zepsuł.
Kiedy walka z żywiołem została (wydawałoby się) zakończona, na horyzoncie pojawił się kolejny wróg w postaci czarnej fugi. Czarna fuga okazała się być szarą, w dodatku robioną na bazie smoły, a przy płytkach 20 x 60 cm, składających się z 2700 kwadracików KAŻDA, nie wróżyło to niczego dobrego. Trzy dni, od rana do nocy, cztery osoby, nożyki w dłoń i jak te świstaki od czekolady Milka, skrobaliśmy zaschniętą fugę. Kwadracik po kwadraciku...
Następnie stoczyliśmy bitwę pod kryptonimem "Bob malowniczy", czyli jak pomalować ścianę, żeby nie malować jej więcej niż dwa razy. Sufit w łazience przeszedł samego siebie i zażyczył sobie sześciu pociągnięć farbą. Uwierzcie mi - ścian i sufitów w swoim życiu pomalowałam wiele i nic takiego się nie działo. FATUM!
Światełko w tunelu zaczęło powoli się tlić. Układanie paneli poszło jak z płatka (mimo, że trwało do 5 nad ranem). Dzięki pomocy rodziny i znajomych przez sprzątanie (czytaj: mycie i wycieranie z kurzu KAŻDEGO przedmiotu znajdującego się w domu) przebrnęliśmy równie gładko. W tunelu widać już było nawet pociąg ;) Aż tu nagle...
I tu właśnie wracamy do wspomnianej (niewykonanej niestety) fotografii. Otóż nadszedł czas wiercenia dziur w ścianach, w celu umocowania niezbędnych urządzeń do codziennej toalety, takich jak na przykład prysznic. Jak już pewnie się domyślacie wiertarka trafiła w rurę. Rura siknęła wodą na całą łazienkę i część przedpokoju. Ręczniki, które ledwie zdążyły wyschnąć po praniu, przejęły funkcję szmat do podłogi tamujących powódź. Brzydkim słowom na "k" oraz "p" nie było końca.
A to jeszcze nie wszystko. Po skręceniu mebli łazienkowych, okazało się, że mają wadę fabryczną i trzeba będzie pisać reklamację. Na drzwiczkach jednej z szafek w pokoju również są jakieś wybulenia. A po tym jak wczoraj o godz.19:00 kładłam na stoliku trzy nienaruszone szklane półki, a po godz.22:00 zauważyłam, że obok jednej z nich leży odłamany róg, stwierdzam, że duchy chyba istnieją i robią sobie z nas niezłe jaja ;p
*****
spodnie/pants - Tally Weijl
niebieski top/blue top - Bershka
czarna koszulka/black t-shirt - MANGO
sandałki/sandals - elilu.pl
czułenka/heels - deashop
kurtka/jacket - House
W związku z tym, że z dniem 1 lipca zniknie możliwość obserwacji blogów przez Google, zapraszam wszystkich tutaj lub tutaj ;)
Dotychczasowych obserwatorów zachęcam do importowania swojej listy blogów TUTAJ!
Dotychczasowych obserwatorów zachęcam do importowania swojej listy blogów TUTAJ!
*****
Ale niefart, współczuję. Chociaż stylizacje fajne:)
OdpowiedzUsuńOba zestawy są świetne, życzę powodzenia z remontem i liczę na to, że znajdziesz odrobinkę czasu i będziesz częściej wrzucać posty ; )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie w wolnej chwili ; )
Dzięki! Teraz posty będą pojawiać się systematycznie ;)
UsuńNiebieska koszulka jest super!
OdpowiedzUsuńLubię Cię na Fejsie, bo fajna babeczka jesteś ;D
Haha ;) Dzięki!
Usuńale jesteś zgrabna!:) ślicznie ci w takich spodniach obcisłych, bo masz bardzo zgrabne nogi, a bluzki obydwie ładne:)
OdpowiedzUsuńDzięęękiii ;)
Usuńgenialny T-shirt i świetnie wygląda z białymi spodniami ;)
OdpowiedzUsuńswietny zestaw z niebieskim t-shirtem ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;)
bardzo ciekawy blog:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :) Dziękuję!
Usuń