Dopadł mnie noworoczno-urodzinowy słowotok i takie małe, jednorazowe chwalipięctwo. Właśnie dziś, dokładnie dwadzieścia minut po północy, stuknęła mi trzydziestka :D Nie, żebym się jakoś specjalnie cieszyła, bo w tym wieku człowiek już coraz chętniej odejmuje sobie lat. Jednak z drugiej strony mawiają, że życie zaczyna się po trzydziestce. Cóż... Nie pozostaje mi nic innego jak sprawdzić, czy nie kłamią ;-)
A teraz rzeczony słowotok :) Nie wiem jak Wy, ale ja po prostu nie potrafię wejść do kogoś na bloga, obejrzeć zdjęć i zostawić komentarza, który nijak się ma do tego, co autor napisał w tekście. Jednak z moich obserwacji wynika, że niestety duża część blogosfery działa właśnie w taki sposób. Ludzie nie czytają. Ważne jest, żeby wejść, skrobnąć dwa słowa, dodać link do swojego bloga bądź spytać o obserwację za obserwację. To ostatnie doprowadza mnie do szału!!! (Tak, tak, pisałam o tym. Ale wiecie... nie wszyscy czytają ;-)).
Najbardziej żenujące są sytuacje, w których autor posta pisze, że coś jest be, a za chwilę łebski komentator stwierdza, jakie to urocze. To zjawisko często ma miejsce w przypadku, kiedy komentujący czytają jedynie tytuły postów. I tak na przykład. Tytuł: "Cudowna odżywka do włosów". Komentujący bystrzacha pisze, że według niego tez jest cudowna, włosy są miękkie, lśniące i łąką pachnące. Nic to, że pierwsze zdanie po tytule brzmi: "Cudowna odżywka do włosów? Nic bardziej mylnego!", a kolejne pięć świadczy o tym, że produkt można sobie wsadzić w... kosz na śmieci.
Z drugiej strony patrząc, trochę się nie dziwię, że ludzie nie garną się do czytania. Na wielu blogach przeważają posty o treści typu "Witajcie kochani, dzisiaj mam dla Was zestawik składający się z...". Rozumiem, że niekiedy sytuacja tego wymaga. Jest tak choćby w przypadku, kiedy mamy zrecenzować jakiś produkt w ramach współpracy z daną firmą. Ale na miłość boską! Ludzie widzą na zdjęciach, że mamy na sobie czapkę, szalik, kurtkę i spodnie!
Może się czepiam, może starzeję, ale skoro do kogoś wchodzę, chciałabym dowiedzieć się, co ma mi do powiedzenia. Jeśli coś napisał, zrobił to głównie dla czytelników. Co za tym idzie, choćby z szacunku do autora bloga, należałoby zawiesić oko na tekście. Po drugie było by mi zwyczajnie głupio wystawić opinię, nie przeczytawszy uprzednio testu. A po trzecie, jako że sama prowadzę bloga, w momencie popełnienia takiej komentarzowej gafy, straciłabym w oczach swoich obserwatorów.
I tu właśnie nasuwa się pytanie, czy warto? Czy warto miesiącami/latami budować sobie opinię, a potem przez jeden głupi komentarz zapaść się pod ziemię. Odpowiedź jest prosta: jeśli to, co się robi, robi się z pasji, absolutnie nie warto! Niestety im więcej blogów odwiedzam, tym częściej tracę wiarę w społeczeństwo. A pasja to ostatnia rzecz, jaką można tam dostrzec.
kamizelka/fur vest - Reserved
kurtka/jacket - House
sweter/sweater - Reserved
sukienka/dress - H&M (the same HERE)
buty/boots - F&F Tesco
torebka/bag - F&F Tesco
naszyjnik/necklace - Mohito
bransoletka/bracelet - Allegro
Tych, którzy wytrwali do końca, zapraszam do śledzenia mnie na FACEBOOKU i INSTAGRAMIE. Staram się w miarę możliwości codziennie wstawiać coś nowego ;-)