Czyste bezchmurne niebo nad Lublinem i temperatury sięgające nawet 30 stopni - dla jednych to katorga, dla innych raj na ziemi. Mój ciepłolubny organizm nareszcie jest ukontentowany. Gorzej przedstawia się kwestia satysfakcji umysłu z powodu wyglądu ciała. Otóż wyobraźcie sobie, że żadna z dotychczas stosowanych przeze mnie metod, nie poprawiła jędrności ud i nie zniwelowała pozimowych fałdek na brzuchu. A uwierzcie mi - próbowałam już wszystkiego!
Podziwiałam zdjęcia dziewczyn, które od marca wylewały siódme poty, żeby finalnie pochwalić się wyrzeźbionym ciałem. Lajkowałam oraz entuzjastycznie komentowałam wrzucane przez nie fotki płaskich brzuszków. Z apetytem oglądałam instagramowe witaminowe koktajle i zdrowe posiłki w ilości jak dla wróbelka. No nic nie pomogło! Moje fałdki gdzie były, tam są ;-) A tu przecież rzeczone 30 stopni. Ciało blade to blade, ale nieco odsłonić trzeba. Ot choćby po to, żeby napotkani po drodze przechodnie nie popadali jak muchy, minąwszy opatuloną od stóp do głów niewiastę, wydzielającą zapach mocno odurzający.
Ale wrrrróć! Do rzeczy. Skoro dotychczas niezawodne metody zrzucania tłuszczyku nie pomogły (choć nadal zachodzę w głowę dlaczego :p), postanowiłam spróbować innych. Restrykcyjna dieta w moim przypadku całkowicie odpada. Życie jest zbyt krótkie, żeby odmawiać sobie przyjemności, jaką jest jedzenie młodych ziemniaczków, ruskich pierogów, schabowych, mięcha z grilla, pizzy czy lodów (od czasu do czasu oczywiście) ;-) Na co dzień natomiast bardzo chętnie spożywam te piękne (i smaczne!) koktajle, co to je wcześniej u innych podziwiałam. Z łatwością odmawiam sobie jasnego pieczywa, masła, czy rzeczy smażonych na tłuszczu. W moim menu zagościły warzywa, owoce, płatki z jogurtem 0% oraz chrupkie lub ciemne pieczywo. Świnia coraz częściej ustępuje miejsca kurczakowi, indykowi czy rybie, a i wspomniane pyszne ziemniaczki dają fory kaszom i ryżowi. Ale nie dajmy się zwariować. Czasem dla dobra własnej psychiki warto wciągnąć gofra z owocami i bitą śmietaną ;-)
Uprzedzam od razu Wasze komentarze i pytania, które słyszę również od znajomych. "Co Ty chcesz? Przecież Ty taka chudzina jesteś? Jaki brzuch? Jakie fałdki? Jaki cellulit?". Otóż drodzy moi. Chuda to ja może i jestem. Ale... jak powietrze Wam z opony spadnie i zrobi się tak zwany flak, to z powrotem samo się nie napompuje, czyż nie? Trzeba zakasać rękawy i troszkę się nagimnastykować. Ważne, żeby pot ciekł po tyłku. Mniejsze ciałko, mniejszy tłuszczyk. A już na zdjęciach niewidoczny tym bardziej. Dlaczego? A już spieszę z odpowiedzią. Znacie pewnie slogan "telewizja kłamie"? Fotografia również. Kwestia odpowiedniego pozowania i już mankamentów niektórych nie widać. Plecki proste, brzuch wciągnięty, kolanka delikatnie ugiąć, nóżkę odpowiednio postawić, dupkę wypiąć, uśmiech nr 5 przypiąć, problemy na chwilę do kieszeni schować... Pstryk, cyk, pyk! Taaddaammm! Fota gotowa :D
A potem wraca człowiek... o przepraszam... blogerka do domu, staje przed lustrem i tam już nie ma Photoshopa czy innego Corela. Nie ma gładkiego uda i płaskiego brzucha (i mam na to dowody, które być może w odpowiednim czasie okażę). Dlatego biorę się do roboty. Jeśli któraś z Was też odkładała ćwiczenia na ostatnią chwilę to ta chwila właśnie... minęła :p Haha! Nie no, bez żartów. Na to nigdy nie jest za późno i lepiej zacząć teraz niż czekać do następnego lata. Tłumaczenie, że w zimie tłuszczyk się przyda, bo pod grubymi rajstopami i tak nie widać jest dość wygodne, wieeeem. Jednak dobre samopoczucie latem w krótkich spodenkach czy bikini, potrafi u nas kobiet zdziałać cuda. Także babeczki do dzieła! Truskawki i blendery w dłoń, Chodakowska czy inna Mel B. na ekrany i damy radę. Musimy! I to w przyspieszonym tempie. Już tylko miesiąc do kalendarzowego lata!
P.S. Wypełniajcie ankietę, pleaseeee :D W przyszłym tygodniu podam Wam wyniki.
P.S. Wypełniajcie ankietę, pleaseeee :D W przyszłym tygodniu podam Wam wyniki.
bluzka/blouse - Reserved
szorty/shorts - Reserved
torebka/bag - Stradivarius
sandały/sandals - stylowebuty.pl
okulary/sunglasses - Pull And Bear