No moi mili. Ja wiem, że tematy z zakresu: szafa, szmatki, bałagan, porządek nie należą do zbyt ciekawych i górnolotnych, ale... Po kilku dniach zmagań ze stertą ubrań, muszę akcję podsumować i wnioski swoje przedstawić. Ostrzegam! Będzie przerażająco!
Szafa. Wylewające się z półek ubrania, pękające w szwach ściany boczne i drzwi przesuwne, które pod naciskiem wyżej wspomnianych zaczęły powoli zbaczać z szyn - to już przeszłość. Z jednej strony jestem z siebie dumna, bo chyba po raz pierwszy od początku do końca akcji "segregacja" odrzucałam wszystko bez wahania. Nie było jak dotychczas trzech kupek, czyli: w tym chodzę - zostawiam, w tym nie chodzę - sprzedaję/oddaję, w tym nie chodzę, ale może jeszcze będę. Udział w zabawie brały dwie pierwsze i powiem Wam, że była to jedyna słuszna taktyka. Dziś szafa wygląda o niebo lepiej i mogłabym pokusić się nawet o stwierdzenie, że zrobiło się w niej pusto ;-)
Ale każdy medal ma dwie strony. Ta druga okazała się być straszna. Ilość ubrań, które odłożyłam do sprzedania nie przerażała, póki nie dodałam do nich rzeczy odkładanych przez ostatnie dwa lata. Gromadziłam je skrupulatnie w starej, trzydrzwiowej szafie. Aż do teraz. Bo do szafy nie dało się wetknąć nawet palca, a kiedy ruszyłam jedną rzecz, wysypała się cała reszta. W tym momencie coś we mnie pękło. Stałam na środku pokoju jak wryta i nie wierzyłam własnym oczom. Jak mogłam mieć tyle ubrań? Czułam jednocześnie przerażenie, wstyd i nienawiść do samej siebie. Ogarnęła mnie nagła bezradność i łzy zaczęły same napływać do oczu. Mam problem. Problem, który może wydać się błahy i najbardziej banalny na całej kuli ziemskiej. Może wydać się śmieszny, niezrozumiały i wręcz niemożliwy do zaistnienia. Mam problem z ubraniami.
Obiecałam sobie, że żadna z tych rzeczy nie wróci do starej szafy, dopóki jej nie sfotografuję, nie opiszę i nie wystawię na Allegro. Później będzie musiała, bo pokój wygląda jak jeden wielki ciuchland, w którym właśnie rzucili towar. Zrezygnowałam z blogowych współprac, które opierały się na braniu czego popadnie, żeby tylko mieć coś nowego. Zaczęłam zastanawiać się nad tym, co kupuję po dziesięć razy. Od rzeczy, które przynoszę ze sklepu nie odrywam metek. Kładę je na wierzchu i przez pierwsze tygodnie zastanawiam się: gdybym chciała to dzisiaj założyć, z czym bym to zestawiła. I tak przez kilka dni pod rząd. Jeśli pomysły kończą się po trzech - czterech, rzecz wraca do sklepu, bo to oznacza, że nie będę w niej chodzić i kupiłam ją pod wpływem impulsu.
Bo takie zakupy nadal robię. Mimo, że zrozumiałam. Mimo, że dotarło do mnie, co się dzieje. Mimo, że wstyd, frustracja, łzy i tak dalej. Nałóg bywa silniejszy. Grunt to znaleźć na niego skuteczną metodę. Sztuką jest kupić wódkę i się jej nie napić. Sztuką jest wziąć do ręki papierosa, ale go nie zapalić. Sztuką złapać w sklepie sukienkę, ale po kilku dniach wrócić i ją oddać. Walczę różnymi metodami. Na tym etapie wszystkie chwyty są dozwolone. Po trupach do celu! Ku zwycięstwu!
KURTKA|JACKET: DIVERSE
BLUZKA|TOP: NEW LOOK
JEANSY|JEANS: PULL&BEAR
BUTY|SHOES: MOHITO
TOREBKA|BAG: ZARA
PIERŚCIONKI|RINGS: TALLY WEIJL
haha, ja nadal mam problem z trzema kategoriami, bo ciągle nie mogę pozbyć się tej: w tym nie chodzę ale może będę. :D albo inaczej - mam pomysły na zestawy, mnóstwo, tylko za mało życia żeby to zrealizować :D
OdpowiedzUsuńA no właśnie :p Dlatego stwierdziłam, że nie ma sensu robić trzech ;-)
UsuńBardzo fajna kurteczka;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko :))
woman-with-class.blogspot.com
Bardzo fajny zestaw na co dzień i przepiękne zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńZnam ten ból. To ciągłe zmaganie ze sobą. Krótka euforia, potem wyrzuty sumienia ehh
OdpowiedzUsuńNom. Ale patent z nieodrywaniem metek naprawdę działa ;-) Spróbuj!
UsuńSkąd ja to znam :D Kiedyś też tak miałam. Pewnego dnia zrobiłam wieeelkie porządki. Część sprzedałam lub oddałam. Teraz staram się wybierać tylko takie rzeczy, które rzeczywiście są mi potrzebne. Lepiej zapłacić trochę więcej i mieć jedną, porządną rzecz niż milion podobnych. Najgorzej jest podczas zakupów w lumpeksie ale staram się nad tym panować, bo ceny kuszą :D
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa. A w lumpeksie nie byłam już chyba z rok i na tym etapie może lepiej się powstrzymać jeszcze chwilę ;-p
Usuńświetnie wyglądasz ;)
OdpowiedzUsuńA co do problemu, to dasz radę ;) Moim problemem było też kupowanie rzeczy bardzo nieprzemyślanych i o zgrozo dużo ubrań w złym rozmiarze. Czyli większość moich ubrań było za dużych (kupowałam spodnie w rozmiarze 40, jak się okazało noszę 36). Teraz kupuję rzeczy w dobrym rozmiarze, tylko to co dobrze na mnie leży i polubiłam bardziej klasyczny styl. Bardziej basicowe rzeczy mi się podobają i wiem, że łatwo będzie mi je nosić.
Miałam też problem z kupnem sztucznej biżuterii, mam tego ogrom. Teraz wiem, że zamiast tych kilku blaszanych błyskotek mogłabym mieć coś srebrnego, a może nawet ze złota.
Na szczęście też już zauważyłam u siebie kilka tych problemów i zaczynam z tym walczyć ;)
Powodzenia Ci życzę, trzymam kciuki za nas obie :D
W kupie raźniej jak to mówią :-) To i ja trzymam kciuki. Dzięki za słowa otuchy :*
UsuńPieknie wyglądasz, bardzo mądrze napisany post . Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńja też skrupulatnie co jakiś czas robię segregację, ale wyeliminować "może to jeszcze założę" to wielka sztuka, dlatego biję Ci brawa !!
OdpowiedzUsuństylówka standardowo już mi się podoba, ale buty skradły moje serce !
Jeszcze nie ma co klaskać. Te wszystkie ciuchy leżą w pokoju obok i co jakiś czas patrzą na mnie błagalnie ;-p
Usuńuwielbiam spodnie z pull&bear ;)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
Nawet nie wyobrazasz sobie ile mam ubrań na sprzedaż ;) dosłownie całe góry, wiem jak to jest i łączę się z Tobą w bólu :) Przepiekne zdjęcia :) Wyglądasz obłednie ;)
OdpowiedzUsuńu mnie wiecznie miesiąc kończy się debetem, bo wydaje mi się, ze na koncie mam wiecej niż w rzeczywistości. Teraz mam nadzieję się to zmieni, bo otworzyłam gonto getin up, dostałam kartę z wyświetlanym stanem konta, więc koniec z wymówkami.
OdpowiedzUsuńPrzepiękny i kobiecy zestaw. Ja nie pracuję i nie mam takich problemów. Rzadko chodzę na zakupy :c
OdpowiedzUsuńOstatnio zrobiłam porządki w szafie, przygotowując miejsce na kolekcję jesienną. Uzbierałam stosik letnich ubrań, a co najlepsze sprzedałam wszystko za 60 złotych :) PS Stylizacja na medal PS 2 Na jakim sprzęcie pracujesz + szkła? :)
OdpowiedzUsuńOby poszło mi ze sprzedażą tak dobrze, jak Tobie ;-) Dzięki śliczne. Zdjęcia robimy Canonem EOS 650D. Ostatnio korzystamy tylko z obiektywu 55-250mm, choć wolę 50tkę, bo bardziej rozmywa tło. Ale coś z moją nie tak, bo nie chce łapać ostrości. No i zdjęcia w ruchu nie wychodzą.
UsuńŚwietny tekst! Jakbym czytała o sobie i swojej szafie....u mnie bardzo podobny problem i częściowo udało mi się już zrobić selekcję ( ale niestety jeszcze jedna szafa mi została z tymi najnowszymi na najlepszymi ubraniami ). Na szczęście mam ciocię która prowadzi sh i tym sposobem wszystkie stare ciuchy, buty, torebki itp. trafiają sukcesywnie do niej choć muszę je wysyłać prawie 300 km :-) ale cieszę się, że moja szafa się oczyszcza, a ja jeszcze na tym zarabiam :-) Co do jakości i uniwersalności ubrań to mam takie same przemyślenia jak Ty i staram się ograniczać moje zakupy i zauważyłam, że już nie kupuję jak dawniej pod wpływem impulsu :-)
OdpowiedzUsuńTwój zestaw jest super! Lubię takie połączenie kolorów i materiałów :-)
Pozdrawiam :-)
Ale Ci dobrze, że masz możliwość "wypchnięcia" ubrań do sh. Mnie najbardziej przeraża sfotografowanie wszystkiego, a potem wystawienie na Allegro. Zajmie mi to wieki :( Ale... sama sobie piwa naważyłam, sama muszę je wypić. Będę miała nauczkę :p
UsuńDziękuję za miłe słowa :*