Rzetelność czy perfekcja? U mnie zdecydowanie to pierwsze. Zarówno w realu jak i w świecie wirtualnym.
Zawsze staram się dawać z siebie maksimum. Nawet, jeśli mam wrażenie, że inni tego nie zauważają - i tak się przykładam. Chcę mieć pewność, że zrobiłam wszystko co mogłam i potrafiłam. Efekty bywają różne, bo jestem tylko człowiekiem. Mam dni lepsze i gorsze, umiejętności mniejsze i większe w poszczególnych dziedzinach. Jednak poprzeczka zawsze stoi wysoko. Kwestia tylko, że nie zawsze udaje się ją przeskoczyć.
Bo wiecie... tak naprawdę nikt nie jest doskonały. Nie ma ludzi idealnych i robiących wszystko perfekcyjnie (choć przedstawiające codzienność co poniektórych jednostek instagramowe foty wskazywać by mogły, że istnieją na tej ziemi chodzące ideały i prowadzą błogie, nieskazitelne, biało-skandynawskie życie).
Istotą sprawy jest drodzy moi zgoła co innego. Istotą sprawy jest rzetelność i dawanie siebie w stu procentach. Zaangażowanie wszystkich umiejętności i całego serducha to klucz do sukcesu. Tego osobistego. Na jego tle sukces "publiczny" staje się mało istotny.
WAISTCOAT: MOHITO | SWEATER: UNITED COLOURS OF BENETTON (SH) | JEANS: STRADIVARIUS | BOOTS: CZASNABUTY.PL | BAG: MONNARI | GLOVES: NO NAME (SH)
Ślicznie!
OdpowiedzUsuńhttp://mina-doimika.blogspot.com/
Świetna stylizacja! Do twarzy Ci w szmaragdowym kolorze :)
OdpowiedzUsuńświetny kolor swetra ;) pasuje ci w nim ;)
OdpowiedzUsuńWyglądasz intrygująco i ładnie!
OdpowiedzUsuńladnie :)
OdpowiedzUsuńRzetelność to rzadka cecha, a Twoja wielka zaleta ;)
OdpowiedzUsuńHm... ja bym nie dała rady, gdybym we wszystkich ciągle podnosiła sobie poprzeczkę. Są dziedziny życia, w których daję (lub staram się dać) z siebie 100% procent, ale w wielu celowo odpuszczam- po prostu, by nie dać się zwariować.
OdpowiedzUsuńI choć lubię mieć pozapinane na ostatni guzik, to lubię te chwile, gdy mogę sobie odpuścić. Zresztą u innych też cenię to, że potrafią powiedzieć: stop, tyle wystarczy, jest dobrze i nie musi być idealnie.
A może inaczej, dla mnie jest idealnie wtedy, gdy właśnie nie jest perfekcyjnie:).
Ech... jak Ty coś napiszesz, to nic tylko kopiować i jako nowy post wstawiać ;-) Fajnie jest mieć takich mądrych czytelników bloga :*
UsuńOj jak ja chciałabym miec takie podejcie jak Ewa, ale niestety choroba perfekcjoniski jest u mnie zdiagnozowana :)
OdpowiedzUsuńPiękny golfik :)
Haha ;-) Walcz z tym, przegoń dziada :-p
Usuńczymże jest błogie, nieskazitelne, biało-skandynawskie życie? To jakiś awans społeczny? jeśli tak, to ja pierwsza pytam, czymże jest ten awans w życiu doczesnym, nie znając zaszeregowania w życiu wiecznym ...? ;)
OdpowiedzUsuńKiedy "Skandynawia" zawita w me skromne progi, podzielę się z Tobą dygresją na temat ;-p Chwilowo nie orientuję się w tej kwestii. Wiem jedno... rozpleniło się to ustrojstwo po całym Instagramie co najmniej jak meszki octówki na wiosnę ;-p
Usuń