19 października 2014

USPRAWIEDLIWIENIE NIEOBECNOŚCI | ZESTAW CODZIENNY


Ostatnie tygodnie upłynęły mi pod znakiem walki z chorobą. Niedoleczone przeziębienie po imprezie Somersby doprawiłam tydzień później na weselu. Ale do roboty chodzić trzeba, więc moje - pożal się Boże - kurowanie się było niezłą prowizorką. 

Kolejny weekend - wyjazd do Poznania na spotkanie blogerek. Stres dał mi kopa i tego dnia czułam się wyjątkowo dobrze. Natomiast w niedzielę z powrotem stopniowo opadałam z sił. Ale... (patrz zdanie trzecie) do roboty chodzić trzeba :/ 

W poniedziałek oczy na zapałki, pudło z chusteczkami, garść leków i jakoś dałam radę. We wtorek nie było już mowy o ruszeniu ręką i nogą. Nie miałam siły przekręcić się z boku na bok, a powieki były ciężkie, jakby ktoś przywiązał do każdej z nich po cegłówce. 

Środa o mały włos nie skończyła się na Izbie Przyjęć. A uwierzcie mi - kiedy sama, dobrowolnie chcę iść do lekarza - to już musi być baaaardzo źle. Z każdym kaszlnięciem miałam wrażenie, że odpadnie mi cała klatka piersiowa - dosłownie. Nie mogłam mówić ani brać głębszych oddechów. Wszystkie dostępne leki od gardła, cholerne mleko z masłem i z miodem, a nawet środki przeciwbólowe mogłam sobie wsadzić w... między bajki. 

Uratował mnie stary, poczciwy propolis. Kit pszczeli zalany w odpowiednich proporcjach spirytusem, rozrobiony z wodą śmierdzi niemiłosiernie. Jednak naprawdę działa cuda. Po godzinie od przepłukania gardła mogłam nareszcie wziąć normalny wdech. Jak to człowiek nie docenia na co dzień takich wydawałoby się prostych i naturalnych czynności jak oddychanie. 

Dziś po przeziębieniu nie ma prawe śladu. Prawie - bo po wielu latach odezwały mi się nerki. Póki nie umieram z bólu, leczę się po swojemu. Chociaż obawiam się, że ta wizyta lekarska niestety mnie nie ominie :/


*****
Ta nudna historia miała być usprawiedliwieniem mojej nieobecności na blogu. Ale niech będzie też przesłaniem, żeby cieszyć się z najmniejszych rzeczy w życiu. I jakkolwiek głupio lub śmiesznie to brzmi, cieszmy się, kiedy możemy wziąć wdech pełną piersią i kiedy nasz nos nie jest zatkany. Kiedy nasze ręce i nogi są sprawne. Kiedy mruganie powiekami nie boli i jest niemal nieodczuwalne. Kiedy możemy normalnie załatwiać swoje codzienne "potrzeby", jeść i pić bez bólu, czuć wszystkie smaki i zapachy. 

Nie jest to łatwe. Bo człowiek jest tak skonstruowany, że kiedy jest dobrze, przyjmuje to za normę. Dopiero gdy jest źle narzeka. A gdyby tak, drodzy moi, normę zamienić w coś niezwykłego? Zobaczcie ile mielibyśmy powodów do radości i szczęścia ;-)









 JACKET: MANGO | T-SHIRT, PANTS: ZARA | JEANS SHIRT: STRADIVARIUS | SLIP-ON SNEAKERS: H&M | BAG: PULL&BEAR



16 komentarzy:

  1. wszystko mi się znów podoba, ale kolor na paznokciach jest po prostu cudny !

    OdpowiedzUsuń
  2. Stylizacja jest czystą perfekcją! Ale dziś moją uwagę najbardziej przyciągnęła jakość zdjęć- są prześwietne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaardzo dziękuję!!! :* Takie komentarze dają pozytywnego kopa :D

      Usuń
  3. Biedna Ty moja! Ja nienawidzę chorować! Cieszę się, że coś dodałaś! Pięknie wyglądasz. Super <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Twoje pióro. mimo,że się nie udzielam to wchodzę regularnie :) Zestaw jak zawsze świetny! Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Basiu. W takim razie fajnie, że się wreszcie odezwałaś :-)

      Usuń
  5. Świetna stylizacja. Wpadły mi w oczko Twoje buciki kochana i naszyjnik <3 Piękności :*
    PS. Mam nadzieję, że po sobotniej imprezie nie dopadnie Cię już żadne przeziębienie i będziesz mogła wciąż cieszyć się z tego "normalnego" funkcjonowania :) Buziaki i uważaj na siebie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki piękna :* Po sobotniej na pewno nie, bo byłam tylko chwilę, ale jutro niestety czeka mnie wizyta u lekarza :/

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku w takim razie :*

      Usuń
  6. Cudowny set, bardzo podoba mi się ten pomysł na koszule przewiązaną w pasie ♥

    Zapraszam do siebie :*
    http://natalia-marta-majka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdrówka i jeszcze raz zdrówka! No i więcej postów! :D Świetnie wyglądasz, a foty są rewelacyjne! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie opisałaś to, że powinniśmy się cieszyć każdym dniem. Zdrowie jest naprawdę najważniejsze! Bardzo podoba mi się stylizacja.

    OdpowiedzUsuń
  9. No ładnie się zaprawiłaś :/ A z nerkami uważaj...tu nie ma żartów :(
    Życzę duuuuuuużo zdrówka :)))
    Ślicznie wyglądasz :)

    Alice ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki :* Co do nerek to już raz miałam operację, więc niestety wiem, jak to smakuje :/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz! Wasze opinie są dla mnie ważne i motywujące. Pozytywy dodają skrzydeł, a konstruktywna krytyka pozwala spojrzeć na daną stylizację z innego punktu widzenia.